Temat: |
Re: Reanimacja Phalaenopsisa- lekcja poglądowa |
Autor: |
Agi |
E-mail: |
|
Data: |
piątek, 14 listopada 2008 12:10:52 |
Ja tez tak mam, ze od wrzesnia ciagle podcinam korzenie w moim reanimowanym, ciagle mu podgniwaja lub plesnieja. Jedno jest pewne- jesli zostana jakies obumarle kikuciki albo taki czarny suchy stary korzen glowny, to te martwe czesci trzeba wyciac, bo beda plesniec i gnic i zalatwia nam cala roslinke. Ten moj ktoremu ciagle podcinam stare korzenie obecnie nie ma juz nic, zostal mu 1 ladny powietrzny i 5 nowych o dlug 1-2cm. Ale idzie ku dobremu, o dziwo, bo i ja mialam z nim chwile zalamania.
Na pewno takiego choruszka trzeba trzymac w cieple, ale nie w pelnym sloncu bo to oslabia. Po obcieciu trzeba go zostawic na zewnatrz na gazetach nawet dzien-dwa do przeschniecia (ja trzymalam w lazience, tam wprawdzie nia mam swiatla ale jest cieplo). A dopiero potem do keramzytu, ale tylko b.delikatnie zroszonego, nie namoczonego. Mozna go potem zraszac (liscie), robic mu oklady z wacikow, trzymac pod folia, ale nie podlewac przez 10-14 dni. Choc co do tej folii to mam watpliwosci, bo ona tylko bedzie wzmagac plesnienie. I na poczatku chyba tej wody nie nalewac do podstawka jesli ma jeszcze jakies resztki korzeni ktore moglyby splesniec. U mnie splesnial od mokrego podloza nawet kikutek po pedzie :/
Aha, i nie wiem ile tej aspiryny, daje na wyczucie- malutko, pare ziarenek.
Dziewczyny, powodzenia!!!  |
|
|
|