Temat: |
Re: Catasetum fimbriatum var. morrelianum |
Autor: |
Tamara Florczak |
E-mail: |
|
Data: |
czwartek, 29 listopada 2007 23:26:03 |
Witam,
Wprawdzie Catasetum fimbriatum var morrelianum mam od niedawna, bo zaledwie od ubiegłorocznej jesiennej wystawy storczyków, ale jak do tej pory roślina nie sprawia mi żadnych problemów.
Wątpiących zapewniam, iż storczyk jest tolerancyjny i bezproblemowy w uprawie. Zaznaczam tylko, że okresowo nie zalicza się on do miniatur – aktualnie mierzy ponad 0,5 m.
Na dowód tej wysokiej tolerancji i zdolności aklimatyzacji do różnych warunków uprawy opowiem, jak NIE POWINNO hodować się tego storczyka, a pomimo tego zechciał on zakwitnąć.
Od zakończenia kwitnienia w listopadzie ubiegłego roku, do połowy kwietnia Catasetum trzymałam zwyczajnie na parapecie, gdzie temperatury wahały się w granicach 18-20*C, a wilgotność nie przekraczała 50% (prawdę powiedziawszy rzadko dochodziła do tej wartość ). W międzyczasie storczyk przepisowo zgubił liście, a ja zgonie z zaleceniem p. K. Oszkinis podlewałam go tak, aby nie zasuszyć p-bulw, średnio co 1,5 tygodnia.
Z chwilą, gdy zauważyłam, iż zaczyna wykluwać się nowy przyrost, przeniosłam doniczkę na dno gorącego orchidarium – temperatury 18-29*C, wilgotność 75-90%.
W miarę, jak powiększał się przyrost, zwiększałam podlewanie, przy okazji zasilając (bez przesady) różnymi nawozami.
W sierpniu zafundowałam storczykowi wakacje na balkonie i pod koniec miesiąca, podczas podlewania zauważyłam, że na jeszcze nie dojrzałej pseudobulwie COŚ zaczyna się wykluwać.

Storczyk wrócił więc do orchidarium i tu okazało się, że tym "cosiem" jest pęd kwiatowy.

Po dwóch miesiącach doczekałam się własnego kwitnienia 


Kwiaty w rozmiarze ~6 cm przyjemnie pachną.
Jak wyczytałam, storczyk ten może jednocześnie lub w różnym czasie wytwarzać różniące się budową kwiaty męskie i żeńskie. Przyjmuję to jako aksjomat, bo jak na razie miałam okazje oglądać tylko męskie osobniki
Inną wyczytaną "ciekawostką przyrodniczą" jest informacja o tym, że - tu cytuję p. K. Oszkinis z książki pt. "Storczyki": >(..) Każdy kwiat (męski) zaopatrzony jest w mechanizm, dzięki któremu przy dotknięciu, np. przez owada lub człowieka, pyłkowiny wyrzucane są z torebek pyłkowinowych na zewnątrz. <
Donośny krzyk przerażenia obwieścił sąsiadom, iż powyższa wiadomość jest prawdziwa... 
Bo jak tu się nie przestraszyć, gdy znienacka z kwiatka coś wyskakuje!

Dlatego doradzam, aby uważać przy wąchaniu kwiatów męskich!
I jeszcze kwiatek przed wyrzuceniem pyłkowin:

po wyrzuceniu:

I tak już zupełnie na zakończenie dodam jeszcze, że wyrzucenie pyłkowin skraca żywotność kwiatka - po 2-3 dniach on zamiera.
Pozdrawiam,
Tamara
|
|
|
|