Autor: |
Marta |
E-mail: |
marta.uscienska@gmail.com |
Data: |
środa, 6 października 2010 22:40:58 |
Ja od bardzo dawna raz, czy dwa razy w roku, na wiosnę stosowałam nawozy naturalne. Bardzo dawno temu była to gnojowica z kupek koni na szosie b. silnie rozcieńczona, ostatnio kurzak. Zalewam to wrzątkiem i stoi w małej butelce za oknem okrągły rok. Muszę przyznać że po pierwszym podlaniu maluchów (po agarze) zauważyłam objawy jakiejś choroby grzybowej ale zastosowałam (dawno temu to było) środek grzybobójczy i rośliny wyszły z tego. Zysk był taki że zaczęły wtedy lepiej rosnąć. Tego roku zastosowałam kilka razy ,,Nawóz do roślin doniczkowych,, organiczno-mineralny i aż się żdziwiłam tak dużymi przyrostami. Od wiosny 2011r. maluchy (=niedojrzałe storczyki), te, którym daleko do kwitnienia będę zasilać głównie naturalnym nawozem. Teraz idzie zima i oprócz ,,śpiochów,, czeka je przepłukanie bryły korzeniowej, rzadsze zasilanie i idziemy spać. Trzeba przeczekać jakoś krótkie polskie dni i obronić się przed napadami przędziorasów. Wydaje mi się że naturalne nawozy są pełniejsze w składzie. To tak jak zupka z proszku i gotowana w domu, domowa . Marta |
|
|