Strona główna serwisu Strona główna forum

  Grupa:  Zupa storczykowa

 Temat:  Vanda pomocy!
Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail:  
Data: wtorek, 22 marca 2005 18:53:00
Witam ,

temat ratowania wandowatych powracał już kilka razy. Postanowiłam pokazać, jak zrobiłam to ja.
System ratowania roślin w mchu czy w keramzycie, wszyscy chyba znają. Zatem pokażę tylko obrazki.



To jest Vanda javierii, kupiona w listopadzie 2003 "na własne ryzyko" od Jerzego.
Dlaczego, nie trzeba tłumaczyć, to widać.





A to ta sama Vanda javierii. W keramzycie ukorzeniła się wspaniale.
Zdjęcie zrobione 22.03.2005.

Druga Vanda merilii ukorzeniła się również bardzo dobrze.
Jest to jeden ze sposobów na odratowanie czy ukorzenienie roślin.

Wilgotność 90%, opryskiwany keramzyt, czasami moczona z całą doniczką jak roślina posadzona w normalnym podłożu.

Pozdrawiam
ewka

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail: Ewka@hejstorczyki.pl
Data: wtorek, 18 kwietnia 2006 15:40:54
Witam,
"nigdy nie mów nigdy" bo może zdarzyć się coś takiego .







a teraz bliżej, kadry.










Pozdrawiam
ewka

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Kamila Irie
E-mail:  
Data: wtorek, 18 kwietnia 2006 16:13:25
Witam!

Serce tanczy sambe, kiedy po tylu trudach i cierpliwym czekaniu roslina odwdziecza sie ten sposob!!!

Gratuluje , Kamila

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Anna
E-mail: annateresa@poczta.onet.pl
Data: wtorek, 18 kwietnia 2006 21:44:16
Witam,
pięknie kwitnie i odwdzięcza się za przywrócenie do życia , gratuluję !
Jak moja vanda "po przejściach" zakwitnie to wznowię wątek i też się pochwalę.
Wydaje mi się, że miałam gorszą sytuację bo mogłam zrobic tylko sadzonkę z górnej części pędu - zupełnie bez korzeni, bo od dołu vanda wyschła "na wiór". Teraz nabiera masy i liści, dość szybko rosnąc.
Czyli faktycznie nigdy nie mówi się nigdy !
Pozdrawiam, Anna

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Mariola Rolczyńska
E-mail: rolnik37@op.pl
Data: poniedziałek, 15 maja 2006 11:58:52
Pani Aniu,
jak Pani tego dokonała? Mam taki sam problem z moją vandą. Myślę, że Pani wskazówki bardzo by mi pomogły.

Pozdrawiam, Mariola

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Anna
E-mail: annateresa@poczta.onet.pl
Data: wtorek, 16 maja 2006 23:01:06
Witam,
Pani Mariolu po prostu uparłam się, że nie dam jej zginąć!
Po pierwsze pomyślałam, że tam gdzie je produkują muszą je sadzonkować, bo korzenie tak się jakoś zaczynają od razu od dołu grubej łodygi. To tak z obserwacji wyglądu mojej vandy, jeszcze jak się miała dobrze !
Więc przygotowałam malutką ceramiczną doniczkę (aby dłużej była wilgoć wokół podstawy uciętej sadzonki) i umieściłam w niej ucięty w żywym miejscu czubek pędu - bo tyle z całej rośliny zostało! Przycięłam do połowy długie liście, potraktowałam jak prawdziwą kwiatową sadzonkę - dziś bym sobie to darowała, wtedy wydawało mi sie , że tak trzeba ! Okręciłam łodygę delikatnie miedzianym drucikiem i przewlokłam przez dziurkę w doniczce oraz dookoła od góry doniczki - wszystko po to , aby umocować w pionie sadzonkę. By się nie chwiała i nie było możliwości uszkodzenia ewentualnie rosnących korzeni.
Napełniłam doniczkę grubym podłożem z OrchidSklepiku, do którego dodałam trochę pokruszonych, wyschniętych liści bukowych. Zrobiłam tak bo liście vandy były wyraźnie odwodnione, a ja chciałam aby wilgotne podłoże bardziej przylegało do dołu łodygi. Nie wiem czy to był dobry pomysł, ale zadziałało.
Postawiłam w widnym, ale nie tak słonecznym miejscu jak tego potrzebują vandy i podlewałam co trzy dni mocząc nawet przez godzinę wyłącznie w deszczówce.
Po kilku podlewaniach wyrażnie cofnęły się objawy odwodnienia, a sam czubek pędu vandy nabrał ładnego, jasno zielonego koloru. Ponieważ miałam wrażenie, że rośnie szczytowy listek, po dwóch miesiącach delikatnie wysypałam podłoże i.... ku mojej radości zobaczyłam 1 cm wybrzuszenie na dole łodygi, czyki rósł korzeń Uzupełniłam powtórnie podłoże i jeszcze jakiś czas podlewałam tylko wodą deszczową. Później zaczęłam od bardzo słabych dawek nawozu, aby nie spalić korzenia. W tym celu przepłukiwałam również podłoże. Trzeba było po prostu bardzo uważać.
Tak było około rok temu. Na pewno pomogła mi w tym wiosna i chęć rośliny do życia oraz jej tendencja do wzrostu. Pewnie miałam też odrobinę szczęścia!
W każdym razie się udało i jestem z mojej vandy bardzo dumna
Tak wyglądała w sierpniu zeszłego roku, po przesadzeniu do większej, bardziej przewiewnej doniczki z OS


Mam nadzieję, że coś pomogłam. Jak zakwitnie to pokażę - sama jestem ciekawa kwiatu, bo kupiłam przekwitniętą, na jesiennej wystawie w Krakowie w 2004 r.

Ale cierpliwie czekam
Przepraszam za długość tekstu
Pozdrawiam, Anna


Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Mariola Rolczyńska
E-mail: rolnik37@op.pl
Data: środa, 17 maja 2006 11:02:40
Witam!
Bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedz.Mam nadzieję, że skorzystam nie tylko ja.

Pozdrawiam serdecznie, Mariola

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Natalia
E-mail: emicha27@interia.pl
Data: niedziela, 4 stycznia 2009 16:36:22
Moczyła pani Vandę?? Wyciągając tą ucietą roslinke?? Czy poprostu Pani ją podlewała??

Powrót do grupy


© Copyright 2025 Orchidarium.pl