Autor: |
Gabriela Sobczak |
E-mail: |
sobczak.ga@gmail.com |
Data: |
poniedziałek, 19 listopada 2012 14:24:21 |
Mam wielki problem. W domu mam 6 storczyków, głownie Phalaenopsis schilleriana i jeden dendrobium - bielutki.
U męża mieszkam rok. Są to storczyki jego mamy i babci, dlatego nigdy nie interesowałam się ich nawożeniem i podlewaniem. Storczyki kwitły non stop, całą zimę i lato. Lecz nie dawno wszystkie nagle zaczęły umierać.
Nie wypuszczały nowych korzeni, liście zaczęły być porowate, pomarszczone i oklapłe. Zaczęłam czytać fora, poradniki, książki na ich temat. No i wzięłam sprawy w swoje ręce.
Wszystkie maleństwa wzięłam wyciągnęłam z osłonek, wycięłam zgniłe, suche i puste korzenie, wymyłam i zdezynfekowałam osłonki i wsadziłam do nowego podłoża (podłoże kokosowe). Wysuszałam je przez jakieś 8 dni, po czym wsadziłam je do miski z wodą i nalałam nawozu. Siedziały we wannie jakieś 30 min.
Minął tydzień. Zostały dzisiaj odmoczone. I spryskane mgiełką do korzeni powietrznych i liści. Jednak dalej obawiam się, że coś zrobiłam nie tak.
Niby wypuszczają korzenie zielone, grube i ładne. Niektóre młode listki, gdzieś od spodu. Czy coś jeszcze mam zrobić? Jak o nie mam zadbać?
Bo kwitły na prawdę (twu twu) ślicznie, przez 2 lata cały czas.
Czy to, że miały wodę w plastikowych osłonkach cały czas (szczególnie u babci w pokoju) wpłynęło na zgnicie korzeni?
Bardzo chciałabym je uratować, lubię roślinki. Doglądam ich teraz każdego dnia, nie pozwalam stać wodzie w osłonce, spryskuje mgiełką do storczyków...
Proszę o poradę kogoś, kto dłużej opiekuje się kwiatuszkami. )
PS: Mogę dodać zdjęcia, w razie potrzeb  |
|
|