Autor: |
Witold Hanak |
E-mail: |
wit6xra@interia.pl |
Data: |
sobota, 1 kwietnia 2006 18:03:56 |
Pytanie skąd czerpać wiedzę - jest niebanalne.
Oczywiście - nie mówię, by nie czerpać jej z książek. Ale trzeba mieć świadomość jak zostały stworzone i co w nich się może zawierać.
Większość książek tego typu jak wyżej cytowana - są to książki z pogranicza popularnej literatury faktu i fantastyki naukowej.
Dlaczego tak uważam ? Ano dlatego, że książki takie najczęściej opisują indywidualne doświadczenia tego czy innego hodowcy. Doświadczenia te oczywiście w dużej mierze będą zbieżne z doświadczeniami innych hodowców - ale nie zawsze. I o to "nie zawsze" się rozchodzi.
Pozycje literatury które nie opierają się na rzetelnych badaniach porównawczych mogę traktować jedynie jako wytyczenie kierunku w którym należy podążać. Sam jednak muszę zgłębiać inne źródła - czasem sprzeczne z tym pierwszym,a co najważniejsze muszę obserwować i wnioskować na podstawie własnych obserwacji, co w moim przypadku będzie najlepsze dla roślin.
Dlatego też zawsze zaczynam od przeczytania wszystkiego co da się znaleźć w temacie. Tak literaturę drukowaną, doświadczenia opisane w sieci, czy nawet oglądam fotografie podłoża w jakim znajdują się rośliny u innych - to jest też niebagatelne źródło wiedzy.
Następnie staram się zweryfikować warunki meteorologiczne - wilgotność, opady, temperatura, jej wahania w siedlisku , w którym dany gatunek występuje.
A potem zaczynam eksperymentować. Nie ma roku, bym nie zmienił składu podłoża swoim roślinom. Być może - właśnie dlatego epifity u mnie mają się marnie, a gruntowe, które mają roczny cykl wegetacyjny - wręcz przeciwnie. Po prostu epifity nie lubią tak częstej zmiany warunków uprawy jaką im serwuję z braku cierpliwości i czasu
Po roku czasu zazwyczaj wiem co należy poprawić, by w przyszłym roku rośliny miały się lepiej. Oczywiście - nie zawsze zdążę....
Abstrahując od sensowności niektórych sformułowań spotykanych w literaturze - uważam nieustająco, że tylko on naszych własnych doświadczeń, a w minimalnym stopniu od doświadczeń cudzych, zależy powodzenie w uprawie naszych roślin.
W naszym gronie jest co najmniej kilka jeśli nie kilkanaście osób które mogły by napisać własne książki i które darzę wielkim poważaniem, ale i te pozycje traktował bym jedynie jako kierunkowskazy - gdyż nic nie zastąpi mi mojego własnego wsadzania ręki w ognisko
Pozdrawiam
W. |
|
|