Strona główna serwisu Strona główna forum

  Grupa:  Zupa storczykowa

 Temat:  Polskie książki o storczykach
  Strona:    [1] 2    Następna

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: halina roszkowska
E-mail: halina.roszkowska@idea.net.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 13:58:59
Chciałabym na wesoło, pierwszokwietniowo, ale ostateczne wnioski nie napawają chyba optymizmem.
Nadrobiłam zaległości czytelnicze, wczoraj zakupiłam ostatnie dwie pozycje storczykowe, starannie wydane, miłe dla oka i kolorowe. No i czytam wieczorami...

Rozdz. Prawidłowe podlewanie storczyków, B. Goede str. 18-19

"Osoby mieszkające w regionach z bardzo twardą wodą powinny uprawiać wyłącznie pafiopedila."

"Podlewanie roślin deszczówką w upalne, słoneczne dni to proste i tanie rozwiązanie. Na terenach uprzemysłowionych należy jednak rozcieńczać deszczówkę wodą wodociągową w stosunku 1:1"

Ostatni fragment - najlepszy, potwierdza teorie humanistów, że bez przedmiotów ścisłych spokojnie można się w życiu obejść:

"Zaleca się stosowanie wody o odczynie kwaśnym (pH 5-6), ale nie trzeba jej w tym celu specjalnie badać."




Pozdrawiam
Halina Roszkowska

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Witold Hanak
E-mail: wit6xra@interia.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 14:11:30
heh....

Wychowałem się w czasach, gdy do informacji w druku należało podchodzić zgodnie z zasadą "jak ktoś na drewnianym płocie napisze kredą d..., to nie należy głaskać, bo drzazgi powłażą..." dlatego też takie zapisy mnie nie szokują, aczkolwiek nadal napełniają zadziwieniem.

Cóż jednak ma zrobić młodzież wychowana na wolnej prasie i telewizji , gdzie to tylko samą obiektywną prawdę podają ??
Niedziwmy się zatem niektórym pytaniom, gdyż mogą one wynikać z wiary w pisane, a jak wiadomo - pisać każdy moze.

Pozdrawiam
W.




Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: halina roszkowska
E-mail: halina.roszkowska@idea.net.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 15:18:53
To, Panie Witku, z czego niby mamy czerpać wiedzę? Jak nie z pisanego? Z przekazu ustnego?

Może to zanik czegoś, co nazywało się literaturą popularno-naukową, która przekazywała wiedzę rzetelną, ale w przystępnej formie. Przynajmniej w dziedzinie tłumaczeń.

Pozdrawiam
Halina

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Basia
E-mail: duszka16@op.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 15:23:41
A co ma zrobić początkujący, który zainwestuje w takową pozycję, a potem gryząc palce zastanawia się co jest nie tak bo przecież wszystko robi książkowo?

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail: Ewka@hejstorczyki.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 15:44:37
Witajcie ,

Halina jestem z Tobą, ale już nie komentuję , brak sił.
Widocznie trzeba samemu włożyć rękę do ogniska aby poczuć, że rzeczywiście parzy .

Pozdrawiam
ewka

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Witold Hanak
E-mail: wit6xra@interia.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 18:03:56
Pytanie skąd czerpać wiedzę - jest niebanalne.

Oczywiście - nie mówię, by nie czerpać jej z książek. Ale trzeba mieć świadomość jak zostały stworzone i co w nich się może zawierać.

Większość książek tego typu jak wyżej cytowana - są to książki z pogranicza popularnej literatury faktu i fantastyki naukowej.
Dlaczego tak uważam ? Ano dlatego, że książki takie najczęściej opisują indywidualne doświadczenia tego czy innego hodowcy. Doświadczenia te oczywiście w dużej mierze będą zbieżne z doświadczeniami innych hodowców - ale nie zawsze. I o to "nie zawsze" się rozchodzi.
Pozycje literatury które nie opierają się na rzetelnych badaniach porównawczych mogę traktować jedynie jako wytyczenie kierunku w którym należy podążać. Sam jednak muszę zgłębiać inne źródła - czasem sprzeczne z tym pierwszym,a co najważniejsze muszę obserwować i wnioskować na podstawie własnych obserwacji, co w moim przypadku będzie najlepsze dla roślin.

Dlatego też zawsze zaczynam od przeczytania wszystkiego co da się znaleźć w temacie. Tak literaturę drukowaną, doświadczenia opisane w sieci, czy nawet oglądam fotografie podłoża w jakim znajdują się rośliny u innych - to jest też niebagatelne źródło wiedzy.
Następnie staram się zweryfikować warunki meteorologiczne - wilgotność, opady, temperatura, jej wahania w siedlisku , w którym dany gatunek występuje.
A potem zaczynam eksperymentować. Nie ma roku, bym nie zmienił składu podłoża swoim roślinom. Być może - właśnie dlatego epifity u mnie mają się marnie, a gruntowe, które mają roczny cykl wegetacyjny - wręcz przeciwnie. Po prostu epifity nie lubią tak częstej zmiany warunków uprawy jaką im serwuję z braku cierpliwości i czasu
Po roku czasu zazwyczaj wiem co należy poprawić, by w przyszłym roku rośliny miały się lepiej. Oczywiście - nie zawsze zdążę....

Abstrahując od sensowności niektórych sformułowań spotykanych w literaturze - uważam nieustająco, że tylko on naszych własnych doświadczeń, a w minimalnym stopniu od doświadczeń cudzych, zależy powodzenie w uprawie naszych roślin.

W naszym gronie jest co najmniej kilka jeśli nie kilkanaście osób które mogły by napisać własne książki i które darzę wielkim poważaniem, ale i te pozycje traktował bym jedynie jako kierunkowskazy - gdyż nic nie zastąpi mi mojego własnego wsadzania ręki w ognisko

Pozdrawiam
W.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: halina roszkowska
E-mail: halina.roszkowska@idea.net.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 18:21:03
Ewka,
nie załamuj się!
To tylko taki "humor zeszytów" nie wymagający komentarzy.

Pani Basiu, wygląda na to, że wszystko, co czytamy, trzeba traktować z ostrożnością, szczególnie, jeśli jest się nowicjuszem. Zgodnie z zasadą "płotu" (Pana Witka).

A rzetelna wiedza "bazowa" - to wg mnie książka p. Kusibaba, Kubali i Szlachetki i informacje uprawowe na obu stronach storczykowych.
Reszta - to lata doświadczeń, eksperymentów i pewnego dystansu .

Pozdrawiam
Halina

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: halina roszkowska
E-mail: halina.roszkowska@idea.net.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 19:01:49
Panie Witku,
zgadzam się co do joty (swoją drogą, co to jest jota? ), ale pewien zakres wiedzy podstawowej jest od osobistych doświadczeń całkowicie niezależny! Mało tego - nie podlega dyskusji.

Nikt nie wykonuje eksperymentu - posadzę epifit do normalnej ziemi, oni w tych książkach to jakieś głupoty...
I możnaby po cichu wymagać, aby ta podstawowa wiedza, niezależnie od autora książki była podobna?

W przeciwnym wypadku początkujący mogą odczuć pewien dyskomfort

Pozdrawiam
Halina

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Witold Hanak
E-mail: wit6xra@interia.pl
Data: sobota, 1 kwietnia 2006 19:13:44
Własnie ten dyskomfort sprawia, że to hobby jest tak wciągające, gdyż cały czas możemy odkrywać coś nowego dla siebie

Pozdrawiam
W.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Witold Hanak
E-mail: wit6xra@interia.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 08:41:05
Dziś już na poważnie, bo Prima Aprilis mamy już za sobą

Problem z powtarzalnością danych w literaturze opisujacej gatunki wynika przede wszystkim z faktu znacznej elastyczności roślin i ich zdolności przystosowania do zmiennych warunków.
O ile wymagania endemitów jest łatwo określić, o tyle gatunek występujący na różnych kontynentach , na różnych wysokościach i w różnych biotopach - może mieć podawane różne wymagania. Bo i w każdym środowisku będą one inne.
Nie znaczy to jednak, że te podawane tu czy tam, są nie prawdziwe. Są raczej niepełne.
Zawsze zatem trzeba sprawdzić - czasem eksperymentalnie - zakres warunków optymalnych do rozwoju.

No ale nie o tym był pierwszy list więc przepraszam za odejście od tematu.

Pozdrawiam
W.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: halina roszkowska
E-mail: halina.roszkowska@idea.net.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 12:07:45
Zgadzam się z Panem , ale tylko troszkę. Każdy ma prawo do eksperymentowania, orchidee mają spore zdolności adaptacyjne...
Ale podstawowe, bazowe warunki powinny być spełnione. I te warunki powinny być rzetelnie opisywane. Na czymś trzeba się na początku oprzeć. A najlepiej na dobrych książkach.
A eksperymenty, to sprawa dalsza. Możemy się na nie decydować, ale świadomi tego, że to eksperyment.
W zeszłym roku kupiłam za 5 zł Dendr. kingianum. Co z tego, że w literaturze jest opisane jako chłodolubne. Za taką cenę można poeksperymentować.Może się przyzwyczai do mojego ciepłego mieszkania i zakwitnie? Nie muszę chyba pisać, że nie tylko nie zakwitło, ale wygląda na umęczone.

Pozdrawiam
Halina

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Małgorzata Borzęcka
E-mail: mabba@poczta.fm
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 14:54:05
Witam Pani Halino
ZGADZAM SIĘ Z PANIĄ W 100%
Tak naprawdę swoją przygodę ze storczykami rozpoczęłam trzy lata temu, w związku z tym staram się czytać wszystko i czytać dość dokładnie.
Mój wniosek jest jeden -żadna ksiązka o storczykach napisana w języku polskim nie opisuje takich samych warunków oświetlenia, temperatury, okresu spoczynku dla tego samego storczyka!!!!!

Wczoraj kupiłam następną książkę J.Erfkamp Storczyki w mieszkaniu.
Rozdział na stronie 22 Storczyki uprawiane na podkładkach - kolejne rysunki demonstrujące jak przenieść storczyka na podkładkę - moją wątpliwość wzbudza rysunek 2 - ODCINAMY CZĘŚĆ ROSLINY (pokazane jest tak jakbyśmy zastawiali w doniczce korzenie, a tylko liście przenosili na podkładkę!!!!)
Czy czytając i oglądająć coś takiego jeżeli się nigdy tego nie robiło osoba początkująca tak właśnie nie zrobi???
Na jakiej literaturze ma się więc uczyć początkujący??
Pozdrawiam
Małgorzata

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Grażyna Siemińska
E-mail: g.sieminska@chello.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 15:09:55

Witam,

Żadna literatura nie zastąpi własnych doświadczeń , może dać tylko wskazówki mniej lub bardziej dokładne. Bardzo ważna jest umiejętność korzystania z doświadczeń osób uprawiających storczyki od lat. Wiem, takich osób nie ma za wiele dlatego uważam, że należy tworzyć wszelkiej maści Kluby i Towarzystwa i uczyć się jeden od drugiego .
Do końca życia chyba będę pamiętać spojrzenie Piotra Piesika , gdy parę lat temu zobaczył co przygotowałam jako podłoże .
I wtedy tematem następnego spotkania Klubowego był pokaz robienia kilku podstawowych mieszanek.
Podobnie niedawno zorganizowaliśmy pokaz montowania roślin na podkładki. Pod kierunkiem Piotra (to nasz Klubowy "guru" ) młodsi klubowicze montowali rośliny. Niby prosta rzecz... , ale Piotr pokazał wszystko od początku do końca...

Pozdrawiam,
Grażyna

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: halina roszkowska
E-mail: halina.roszkowska@idea.net.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 15:22:31
A na czym ma się oprzeć, Grażynko, ktoś, kto nie ma Pana Piotra, Ciebie, czy innego guru pod ręką?
Nie od parady funkcjonuje od lat w systemie edukacji zasada: wykład (+książka) + ćwiczenia praktyczne.

Pozdrawiam
Halina R.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Grażyna Siemińska
E-mail: g.sieminska@chello.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 15:37:19

Masz dużo racji ale myślę, że wiele jest osób obeznanych z "tajemnicami" storczyków. W każdym istniejącym Kole na pewno jest choć jedna taka osoba, o której można powiedzieć, że ma większe niż inni doświadczenie .
No i na pewno jest wiele takich osób, które nie chcą się "ujawniać" , albo nie lubią być "stowarzyszeni", niestety

Ale najważniejsze, to czytać mądrze, cokolwiek by to było. Rozbierać każde zdanie i analizować, tak jak to robi Ewka , wyciagać wnioski i próbować je adaptować do własnych warunków i możliwości

Pozdrawiam,
Grażyna


Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: halina roszkowska
E-mail: halina.roszkowska@idea.net.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 18:38:16
Grażynko,
zejdź na ziemię i popatrz ile jest u nas Kół prężnie działających, a ile osób mieszka w miejscowościach, gdzie mogą sobie jedynie z panią w kwiaciarni podyskutować.
A że są tacy, co się nie udzielają...?! Niestety???
Tak to napisałaś, że teraz chyba wszyscy indywidualiści zaczną się wstydzić, że nie są w KOLE, a storczyki mają

A to, że nie wszyscy udzielają się społecznie i pedagogicznie, ma swój urok!!! Można przy dużej dozie szczęścia dostać się do takiego fantastycznie zakamuflowanego storczykarza, który udaje, że go w ogóle nie ma. I zobaczyć na własne oczy taaakie kolekcje.

A, co do książkowych rzetelnych podstaw, pozostanę przy swoim, może dlatego, że lubię czytać. Do niedawna narzekaliśmy w kręgach storczykowych, że jesteśmy zdani na literaturę obcojęzyczną, teraz mamy wysyp, ale to trochę nie to.

Pozdrawiam Cię serdecznie
Halina R

Pozdrawiam również moje miasto Łódź

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail: Ewka@hejstorczyki.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 18:39:33
Witajcie ,
bardzo dziękuję za ciepłe słowo o mojej skromnej osobie.

Odnosząc się do wypowiedzi, to takie jest moje zdanie;
- bardzo dobrzy producenci (cha! cha! cha!) storczyków, dodają do nazwy rośliny na identyfikatorach/fiszkach kraj pochodzenia tejże. Dla mnie jest to bardzo duże ułatwienie, mniej szukania i czytania. Dlaczego tej informacji u nas brak
- dużą pomocą/informacją jak uprawiać daną roślinę są zdjęcia.
Oglądam i analizuję je bez końca. Nie dalej jak wczoraj moi Panowie dostali pracę zleconą . Mój Paraphalaenopsis laycockii został posadzony do glinianej doniczki ale w odwrotną stronę. Panowie wiercili na mokro dużą dziurę w dnie i trzy małe po obwodzie, żeby można było doniczkę zawiesić. A na górze posadzę mech i będzie to bardzo ciekawie wyglądało.
- "wykład (+książka) + ćwiczenia praktyczne"
Byłam ostatnio na takiej świetnej konferencji naukowej. Jakieś trzysta osób, wszystkie wykłady/materiały konferencyjne wydane na CD . Na wykładach ludzie siedzą i udają że słuchają. Notatek nikt nie robił, na płycie się nie da a i pytań nikt nie zadawał. Była wielka awantura .

Pozdrawiam
ewka

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: halina roszkowska
E-mail: halina.roszkowska@idea.net.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 18:55:05
Ale sama, to sobie po cichu encyklopedie w obcych językach kupuje

Kwitł Ci już ten Paraphal.? Bo mnie ładnie rośnie, ale kwiaty widziałam tylko w książce

Halina

A wykładów nikt nie słucha? Pamiętasz, u nas też zdarzały się takie, których się nie dało słuchać.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Grażyna Siemińska
E-mail: g.sieminska@chello.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 19:20:45

Ewka, bo nie rozumiem , czy teraz posadziłaś do do góry liśćmi, czy tak miał przedtem?

Pozdrawiam,
Grażyna

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail: Ewka@hejstorczyki.pl
Data: niedziela, 2 kwietnia 2006 20:13:27
Halino encyklopedia do poczytania w drodze wymiany na to ostatnie tłumaczenie broszurkowe, przeciez masz i blisko mieszkasz. Zapraszam.

Paraphal.? - jeszcze nie kwitł, ale ponieważ zauważyłam w nim pewne zmiany, dostał w nagrodę śliczną doniczkę.
Grażyno, tak to wygląda.



Pozdrawiam
ewka

Strona:    [1] 2    Następna

Powrót do grupy


© Copyright 2024 Orchidarium.pl