Autor: |
Piotr Markiewicz |
E-mail: |
|
Data: |
piątek, 4 września 2009 23:15:58 |
Maxillaria camaridii Rchb.f 1863 syn. lutescens
Pochodzi z terenów tropikalnych lasów Ameryki środkowej i południowej od 200-1200m n.p.m.
Roślinę zauważyłem w jednej z prezentacji u czeskiego hodowcy ponad rok temu i znalazłwszy online sklep ją oferujący, natychmiast została zamówiona. A po roku już u mnie postanowiła zakwitnąć. Warunki ciepłe do gorących, choć spotyka się opinie, że umiarkowane i zacienione miejsce jest odpowiednie, u mnie było wszystkiego po trochu…
29 sierpnia wyjeżdżałem na 3 dniowy długi weekend, i rano ujrzawszy całkiem jędrne pączki, które wyrosły ni stąd ni zowąd, postanowiłem poddać się w niewolę i wziąć roślinę z sobą. Już pierwszej nocy około 3 - 4 nad ranem zaczęły się otwierać, łazienka wypełniła się silnym dosyć przyjemnym zapachem, trochę jaśmin z nutką lateksu . Odświeżacz do toalety na wyjeździe jak znalazł. Kwiaty zamknęły się około południa. Czytałem, że są to te tzw. ‘jednej nocy’, więc byłem jeszcze bardziej zadowolony kiedy kolejnej, a raczej nad ranem po udanym wieczorze, znów ujrzałem otwarte kwiaty. Na tym jednak przedstawienie się skończyło.
Istnieją formy bez plamek na warżce, ale moja chyba nawet podoba mi się bardziej, roślina ma ciekawy pokrój i jak na razie nie przysparzała żadnych problemów. I ma coś (szczególnie klorystycznie) z podobnie zachowującego się Dendrobium amboinensis, choć oczywiście to daleko posunięte skojarzenie.
Tym razem, że tak powiem zdjęcia z terenu, ale że nocne to takie same jak zawsze




Pozdrawiam
Piotr Markiewicz
|
|
|