Autor: |
Elżbieta Ziąbkowska |
E-mail: |
jaeuterpe@gmail.com |
Data: |
poniedziałek, 12 października 2009 23:04:24 |
Dziękuję Pani,a uprawa nie jest taka zawiła.Na początku naczytałam się o wrażliwości korzeni Vand i byłam bardzo ostrożna.Również co do zraszania.
Vanda,którą przysłał mi pan Jerzy miała jednak złamany liść a kawałek innego odcięty.Wogóle każdy zamówiony storczyk miał coś złamanego.Rzucali się tą paczką,czy co?
Powoli zaczynałam nabierać przekonania do Vandy,a i ona zdawała się ze mną współpracować.Uprawiam ją w koszyku i podstawiam wiadro z deszczówką aby zmoczyć korzenie.W zależności od temp.i słońca moczyła się od 1 h.do kilku,a podczas upału i kwitnienia nieraz cały dzień.Do tego ją zraszałam.Często też nawoziłam.Nawóz zaczęłam stosować delikatnie już w zimie,gdy zaczęła rosnąć.
W lipcu pojawł się pęd kwiatowy.Zakwitła 18.09. Ze słońcem trzeba jednak uważać,bo wieszając ją w słonecznym miejscu w celu zaindukowania kwitnienia została jej plamka oparzeniowa,mimo,że w godz.południowych miała cień.Od późnej wiosny do jesieni przebywała na dworze.
Cieszy mnie to,że jako storczyk z Tajlandii,a te uważane są za trudne,powoli się aklimatyzują Vanda nie sprawiała żadnych problemów.
Utwierdziło mnie to w przekonaniu,że warto kupować z Tajlandii,czy z Ekwadoru,a jest tam z czego wybierać.
Pozdrawiam serdecznie.
Elżbieta |
|
|