Autor: |
Piotr Piesik |
E-mail: |
Piotr.Piesik@storczyki.org.pl |
Data: |
piątek, 2 września 2005 21:56:20 |
Zachęcony przez Panią Ewę Jóźwiak do zaprezentowania na forum tej ciekawej rośliny czynię to z przyjemnością ,tym bardziej,że Pani Ewa wykonała dodatkową pracę i przygotowała mi już"gotowca" z fotografi, za co uprzejmie dziękuję.
W jednym z postów P.Ewa pisała,że jej rhynchostylis /wprawdzie nie coelestis/nie chce kwitnąć pomimo,że dobrze rośnie już kilka lat.Historia mojego rhynchostylisa jest też dość długa.Pierwszą roślinę zamówiłem przez Jerzego w OHG.Roślina,którą otrzymałem była dość dobrej jakości, ale nie miała zbyt wielu korzeni.Te,które posiadała były bezcenne dla przeprowadzenia rośliny przez okres adaptacji do nowych warunków.Bardzo dbałem o roślinę,tym bardziej,że zamawiałem ją właściwie dla żony,która bardzo lubi te tonacje barwne ,w których rhynchostylis coelestis blue kwitnie.W ciągu kilkunastu tygodni udało mi się utrzymać roślinę przy życiu ,nawet uzyskałem jakiś mały przyrost korzenia ,jednak pewnego dnia odkryłem,że rozetka liści zagniła w cz.szczytowej!Wiadomo jakie są w takich przypadkach rokowania,szczególnie,kiedy dzień zaczyna się skracać a roślina nie rośnie w gorącym orchidarium z doświetlaniem.Ostatecznie życie z rośliny uszło o czym z niekłamaną przykrością poinformowałem zainteresowaną,czyli moją żonę.
Naprawdę się zasmuciła.
Kiedy nadarzyła się kolejna okazja sprowadzenia rośliny-a było to chyba bliżej wiosny lub wczesnego lata,oczywiście zamówiłem drugą prosząc o możliwie najokazalszą z możliwych w OHG.
Roślina,która do mnie dotarła była bardzo ładna,z lepszymi choć nielicznymi korzeniami.Do zimy przyrósł chyba 1 listek, ale przybyły chyba 2 korzenie ,których zielone końce wyrosły poza koszyczek.Zdecydowanie pilnowałem przez okres jesieni,zimy i wiosny aby nie zalać szczytu rozetki i wydmuchiwałem wodę ze szczytu po podlewaniu,chcąc mieć pewność,że "od góry"nie zamorduję następnej rośliny.
W następnym sezonie pojawiło się sporo nowych korzeni i zaczęły się pojawiać nowe liście.Pomimo,że liście rosły wolno i nieliczne roślina rosła wyraźnie dobrze.Niestety przez kolejne sezony nie kwitła!Miała naprawdę bardzo dużo światła -nawet ok.50tys lux.latem,ale kwiatów jak nie było, tak nie było!
Żona stwierdziła nawet,że jest chyba pechowa,i ten akurat storczyk nie chce kwitnąć bo jest nielicznym/jedynym/jej storczykiem w szklarni.
Pocieszałem ją,że jak już zakwitnie to na pewno super atrakcyjnie.
I wreszcie stało się!Tak jak mówiłem!W tym roku zauważyłem malutką wysuwającą się spomiędzy liści maczugę,potem drugą i wreszcie trzecią!
Zapowiadało się ciekawie.Postanowiłem nic nie zmieniać w dotychczasowym postępowaniu z rośliną ,żeby czegoś nie zepsuć.I opłaciło się.Stopniowo powiększające się pąki zaczęły się ostatecznie otwierać pokazując takie widoki...

Kolory początkowo delikatne w miarę otwierania się nowych kwiatów stawały się intensywniejsze,a kwiatostan stawał się coraz atrakcyjnieszy.

Fotka ostatnia prezentuje wyraźniej pojedyncze kwiaty na gałązce.
To naprawdę dobra zapłata za kilka lat pielęgnowania i wytrwałość.
Jeżeli macie Państwo jakieś trudne,czy wymagające storczyki,które nie chcą kwitnąć przez kilka sezonów-szczególnie,jeżeli są to młode rośliny nie przejmujcie się tym!Na wszystko przychodzi czas....Na kwitnienie też.
Może wtedy doczekacie też tak atrakcyjnych kwitnień czego wszystkim Forumowiczom życzę.
PP

|
|
|