Jak zbudować sztuczny pień epifitowy


Powrót do katalogów i informacji      Dla początkujących        Storczyki od A do Z        Rok w orchidarium      Porady

 

Przygotowania

Sztuczny pień epifitowy ma kształt ograniczony tylko wyobraźnią twórcy, a jednocześnie jest (z mojego punktu widzenia - całkowicie) odporny na wodę, gnicie i próchnienie, a jednocześnie praktycznie niezniszczalny. No powiedzmy, że można go pokonać siekierą i miotaczem ognia...

Widziałem (i próbowałem) różne rozwiązania tego rodzaju, jednak to wymyślone przeze mnie ostatnio jest chyba najwygodniejsze, szybkie w wykonaniu i stosunkowo tanie.

Do wykonania sztucznego pnia epifitowego zużyłem (ceny z roku 2008):

RAZEM - 205,70 zł

Wykonanie pnia zabrało mi:

Narzędzia:

 

Wykonanie

Najpierw ułamałem ze zwoju rurki odpowiednie kawałki, w długościach które pasowały mi do projektu. Z ułamywaniem to nie żart - wystarczy ją dwa, trzy razy przegiąć i łamie się sama - nie potrzeba do tego żadnych narzędzi.
Potem składałem je kolejno razem, zaciskając mocno plastikowymi paskami (one mają ząbki i zaciskają się automatycznie). Całość zabrała mi około 15 minut.


TU UWAGA: Metalowe drzewo kształtowałem w orchidarium, tak żeby potem nie było problemów z jego zmieszczeniem w pojemniku.

DRUGA UWAGA: W dolnej części ukształtowałem "nóżki" tworzące podstawę, którą potem też zalałem pianką, co utworzyło całkowicie stabilny stojak, tak że nie musiałem "pnia" do niczego mocować, co mogłoby być kłopotliwe.

TRZECIA UWAGA: Kształt "gałęzi" dostosowywałem do odcinków posiadanego korka, ale można też pociąć korek na mniejsze "plasterki" i ukształtować gałąź całkowicie dowolnie.

Po zbudowaniu stabilnego, swobodnie stojącego na czterech nóżkach metalowego drzewa zacząłem na nie nakładać kolejno fragmenty rur korkowych, zaczynając od dołu (najgrubsze odcinki) i kończąc na najcieńszych jako gałęziach. Dolne odcinki przecinałem wzdłuż, rozszerzałem i "obejmowałem" nimi metalowy pień. Odcinki końcowe zwyczajnie nasuwałem od góry na rurki. Miejsca połączeń poprzycinałem tak, żeby między korkowymi elementami pozostały jak najmniejsze przerwy. Ten etap zajął mi około 10 minut.

Metalowe "gałęzie" można doginać jeszcze podczas nakładania korka, tak żeby dokładniej dopasować kształt drzewa do dostępnych kawałków korka. W ostateczności mozna nawet nieco dogiąć już gotowe drzewo, ponieważ pianka pozostaje do pewnego stopnia elastyczna przez mniej więcej 24 godziny.

UWAGA: Nie należy przejmować się połamanymi odcinkami korka. W większości przypadków i tak będzie je można zmontować.

Następnym etapem jest piankowanie. Trzeba je wykonać dokładnie, zapełniając wszystkie wewnętrzne części pnia. Są dwa istotne tego powody - solidnie wypełnione "drzewo" będzie mocniejsze mechanicznie, a jednocześnie odporniejsze na wodę i próchnienie. Na tym etapie należy też wykonać piankową podstawę stabilizującą "nóżki" i podwyższającą estetykę całości (wykończona podstawa wygląda jak skała, z której drzewo "wyrasta").


UWAGA: Nie należy przejmować się wychodzeniem pianki z otworów i szczelin - to wszystko można bez problemu usunąć później.


Ostatnim etapem jest wykończenie. Należy się za to zabrać po wyschnięciu pianki, mniej więcej po 24 godzinach. Należy przyciąć wszystkie wystające macki piankowego potwora, w miarę możliwości modelując piankę na podobieństwo kory. Następnie należy delikatnie i nierówno (w jednych miejscach mocniej, a w innych słabiej) podmalować piankę ciemnobrązową farbą w sprayu, w tym też podstawę. Umiejętnie pomalowana pianka prawie nie różni się wyglądem od korka.


Na koniec należy oczywiście posadzić rośliny. Tu przydaje się zarówno wiedza uprawowa, jak i wyobraźnia. Ja sadzę wszystkie rośliny w żywym torfowcu, a czasem w innych mchach.


O zdrowie roślin dbam na co dzień, zapewniając codzienne deszczowanie, wietrzenie, doświetlanie i nawożenie, ale to już zupełnie inna historia.


 

©2008 Jerzy Dziedzic

Powrót do góry strony