Autor: |
Shantell |
E-mail: |
|
Data: |
niedziela, 17 lipca 2011 08:46:44 |
Naturalne różnice temperatur występują w naszych mieszkaniach, więc w zasadzie nie powinno być problemu o ile nie utrzymuje się u Ciebie nieustannie temperatura powyżej 25 stopni. W warunkach szklarni, gdzie storczyki hodowane są na sprzedaż tworzy się dwie (czasem nawet 3) strefy. Pierwsza to strefa wzrostu. Temperatura w takim miejscu nigdy nie spada poniżej 25-27 stopni, bo to powstrzymuje roślinę przed kwitnięciem. Chodzi o to, żeby Phalaenopsis jak najszybciej osiągnęły wielkość kwalifikującą je do sprzedaży. Po osiągnięciu odpowiedniej wielkości rośliny przenosi się do strefy chłodnej, gdzie temperatura wynosi około 18 - 20 stopni, bo to inicjuje powstawanie pędów kwiatowych. Przy czym najważniejsza jest nie tyle różnica temperatur między dniem a nocą (choć dobrze ja mieć), a niska temperatura w ciągu dnia (taka do 22 a nawet mniej stopni).
Czasem, aby uniknąć kosztów związanych z ogrzewaniem szklarni, stosuje się także głębokie zacienienie (zabierające 50% światła), i wtedy nawet roślina rosnąca w niskiej temperaturze nie wypuści pędu kwiatowego. Nie wiem,jak to jest na tym Twoim wschodnim oknie, ile światła i przez jaką część dnia może tam wpadać, ale być może to jest także przyczyną.
Co do podlewania: Nie ma tutaj jednoznacznych rad. Wszystko zależy od wody a pewnie i od cech osobniczych danego egzemplarza (mówimy oczywiście o hybrydach i to raczej nie tych pierwszego rzędu). Widuję rośliny podlewane "kranówką" i regularnie kwitnące oraz takie, które po roku takiego traktowania tracą na wigorze lub tkwią w przysłowiowym jednym miejscu nie wypuszczając liści i kwiatów. Takie biedule zabieram na przykład od swojej przyjaciółki, która wykazuje wyjątkowy ośli upór (choć bardzo ją kocham) i podlewa tak zwaną wodą przegotowaną. Wszystko zależy od stopnia twardości (zasolenia) tej wody. U mojej przyjaciółki jest ona bardzo twarda (ma pH w granicach 8-9, twardość ogólną i węglanową wyśrubowaną strasznie) i żadne gotowanie jej nie pomoże. Zwłaszcza, że taką przegotowaną wodę należałby potem odstawić na kilka dni i przefiltrować. Co z tego, że ktoś przegotuje wodę skoro potem ją wymiesza z "kamieniem", który sobie osiada na dnie.
Może więc woda jest Twoim problemem. Testy akwarystyczne na pH, twardość ogólną i węglanową dostaniesz w każdym sklepie zoologicznym. W twardej wodzie nawet rośliny akwariowe nie chcą rosnąć. Twórcy tak zwanych "akwariów holenderskich" lub "akwariów naturalnych" czy "wabi-kusa" kupują filtr odwróconej osmozy żeby doczekać się wymarzonych rezultatów. Wiele zwykłych roślin domowych znacznie ładniej wygląda, jeśli wodę z kranu miesza się pół na pół z wodą demineralizowaną (moja palma orzechowa mało nie padła u mojej mamy z powodu podlewania wodą kranową).
Wreszcie wilgotność. O wilgotności piszę na końcu, bo ma ona ogromny wpływ na rozwój liści i korzeni, ale wszystkie moje hybrydy zimą stoją w warunkach 60% a czasem niższej wilgotności, która dopiero wiosną, po wyłączeniu centralnego, zaczęła rosnąć i nie przeszkodziło im to wytworzyć pięknych, podwójnych lub rozgałęzionych pędów kwiatowych.
IMHO, skupiłabym się więc na Twoim miejscu na parametrach wody i oświetlenia.
BTW Basiu, ale korzenie roślina ma zdrowe? Przesadzałaś ją w tym roku na wiosnę?
Ruszyła strona www.phalaenopsis.pl, zachęcam do odwiedzin  |
|
|