Autor: |
Paweł |
E-mail: |
supernakorama@gmail.com |
Data: |
sobota, 12 stycznia 2008 20:46:12 |
Po Świętach i Sylwestrze, zmęczona zabawą i najedzona, postanowiła zakwitnąć moja pierwsza, i jak na razie jedyna, cattleya. Nie mam pojęcia, co to za hybryda, kupiona w Katowicach w kwiaciarni na Mickiewicza 7 stycznia 2007.
Zakwitła piątego stycznia tego roku, po licznych upadkach z parapetu ( czy wszystkie katleje to masochistki ), podziale na trzy, została mi tylko ta jedna. Resztę zeżarł pies jeszcze latem, resztki widać na zdjęciu po lewej, może coś z nich będzie.
Pseudobulwy są wielkie i ciężkie, a patyk w tak płytką doniczkę wbić trudno, więc stosuję, co tylko się nawinie pod rękę Kaktusy dotrzymują jej towarzystwa tylko zimą, ustępują miejsca phalaenopsisom w cieplejszym pokoju.
Rano i po południu delikatnie pachnie, rodzina komisyjnie stwierdziła, że zapachem najbardziej przypomina żonkile.
Nie jest to może jakieś wielkie cudo dla Was, doświadczonych hodowców, ale mnie - amatorowi - sprawiła wiele radości.
I jeszcze jedno, sam do tego doszedłem: zdjęcia w trybie Makro z lampą, na tle czarnej polarowej bluzy, zawieszonej na oparciu krzesła. Bo zawsze mnie zastanawiało, jak się robi takie zdjęcia, a ciągle zapominałem spytać. |
|
|