Autor: |
Joanna Piekarska |
E-mail: |
|
Data: |
niedziela, 16 sierpnia 2009 23:10:39 |
Wydaje mi się, że to mogą być różne choroby - na pierwszym zdjęciu (pomniejszonym) plama jest innego typu niż na pozostałych. Na pierwszym zdjęciu, i drugim w zasadzie też, plama wygląda na tłustą i zdecydowanie przypomina bakteriozę, być może jest to Pseudomonas cattleyae. Osobiście wycięłabym taki liść, a miejsce cięcia zasypała cynamonem. Tego typu plamy rozprzestrzeniają się bardzo szybko i sprzyja temu zraszanie roślin. Ta bakteria może być przeniesiona z wodą na inne rośliny. Czasami udawało mi się uratować roślinę, właśnie wycinając porażone części, a potem podlewając ją rzadziej i zaprzestając zraszania. A czasami choroba rozwijała się niezwykle gwałtownie - po 2-3 dniach nie było rośliny.
Jeśli chodzi o plamy na pozostałych 2 zdjęciach, to u mnie ta choroba występuje czasami już tylko na nowo kupionych Phalaenopsis, i to nie tylko marketowych hybrydach. Te, które są u mnie od dłuższego czasu, nie chorują już na to, nawet jeśli obok stoi nowa, która właśnie ma plamy tego typu. Nie wiem, czym jest ta choroba, jednak zdecydowana większość roślin u mnie z tego wychodzi. Choć czasem niestety w dość opłakanym stanie: bez liści, więc zostają praktycznie same korzenie; po pewnym czasie rosną jednak nowe, zdrowe liście i zazwyczaj roślina pozostaje już zdrowa, i normalnie rośnie i kwitnie. To, co moim zdaniem pomaga zwalczać tę chorobę, to przede wszystkim wzmacnianie odporności roślin. I albo roślina sobie z tym poradzi sama, albo nie. U mnie sprawdza się Biochol, Biochikol i Aspiryna. Biochol i Biochikol to jedyne środki, które przyniosły wyraźną poprawę, gdy kilka lat temu ta choroba zaatakowała niemal wszystkie moje Phalaenopsis.
Od tego czasu Biochol stosuję praktycznie cały czas od wczesnej wiosny do jesieni. Co 2-3 tygodnie roztworem 1:9 opryskuję rośliny. Gdy zaczynają pojawiać się jakieś plamy, zamiast biocholu, stosuję biochikol (w tym roku jeszcze go nie użyłam - nie było takiej potrzeby). Przez cały rok stosuję też aspirynę. Gdzieś czytałam, że zapobiega różnym chorobom storczyków. Jedną tabletkę (500mg) rozpuszczam w 5l. wody z nawozem i tym opryskuję rośliny raz w miesiącu, najczęściej w okolicach pełni (bo wtedy zasilanie jest najbardziej skuteczne ).
Warunki uprawy też myślę, że nie są bez znaczenia, więc je opiszę. Wszystkie Phalaenopsis rosną na południowo-zachodnim oknie, które jest cieniowane firanką o dość sporych oczkach. Mają więc bardzo, bardzo dużo światła. Stosuję również dość duże dawki nawozów (ca. 600-700 μS co tydzień - oprysk), zawierających większe ilości potasu (wzmacnia odporność) i azotu, a niewielkie fosforu (storczyki bardzo mało go potrzebują), a także magnez i wszystkie mikroelementy. Wcześniej, gdy okno cieniowałam żaluzją (rośliny miały wtedy zdecydowanie mniej światła) i stosowałam słabsze nawożenie (max. 200 μS na tydzień), moje Phalaenopsis nie tylko gorzej rosły i kwitły, ale były o wiele bardziej podatne na choroby.
Serdecznie pozdrawiam
Joanna
|
|
|