Niewiele na forum znalazłam na temat podkładek z kory. Z dzisiejszego spaceru przywlekłam hmm. pień epifityczny albo raczej jego kawałek Jest to kawałek kory i łyka najprawdopodobniej graba pokrytego mchem. Czy można zaryzykować przytwierdzenie do takiej "żywej" podkładki jakieś bulbo którego tak bardzo nie byłoby żal ? Czy ktoś z Was już eksperymentował w ten sposób?
I jeszcze jedno jak przygotować takie "leśne" świeże korowe podkładki? Czy trzeba je preparować? Poprzednio wrzuci,łam podkładkę na pół godziny do piecyka 220stopni C czy to potrzebne? Czy taki żywy pniaczek epifityczny wystarczy potraktować grzybobójczo i owadobójczo aby go wykorzystać? czy jeszcze coś specjalnego?
Ja bym się bał, że nasze grzyby, i inne żywe dziadostwa zjedzą nieodpornego na nie storczyka. Choć pewnie jakby go odpowiednio przygotować to kto wie...
można go wrzucić do piecyka na 200 stopni ale szkoda mi tego mchu
z drugiej strony mam do podziału wylazłe z doniczki bulbopfyllum może spróbować? z jakimś kawałkiem nie ryzykując całej rośliny
Na pewno przyniosłaś do domu małe, niepozorne ślimaczki, które mimo zabiegów ujawnią się kiedy roślina bedzie miała nowe korzenie. One skutecznie leczą z takich atrakcji.
jeśli przywlekłam to już tylko są ...hm bez masełka czosnkowego bo nie sądzę żeby przetrzymały temperaturę 200stopni włożyłam pniaczek i korę przywleczoną z lasu do piecyka na godzinę na 200 stopni celcjusza chyba niewiele żyjątek przetrzymuje takową temperaturę