Strona główna serwisu Strona główna forum

  Grupa:  Zupa storczykowa

 Temat:  w sprawie książki
  Strona:    Poprzednia    1  [2] 3    Następna

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: joasia
E-mail: joapol@tlen.pl
Data: wtorek, 3 stycznia 2006 09:04:57
GRATULACJE
Takiej zaciętej dyskusji dawno nie było na forum Proszę pańsatwa oby tak dalej A co do książek to podzielam po połowie zdania wszystkich. Podsumowując książka B.Goede jest dobra dla początkujących Oszkinis jest dla bardziej zaawansowanych w tym fachu, a najlepiej to mieć je obie. A w razie jakichś wątpliwości to po to mamy forum żeby zapytać bardziej doświadczonych hodowców.
Ps. Nie ma co sie kłucić o książki na naszym rynku wydawniczym tylko sięgnąć po literaturę obcojęzyczną tam jest pole do popisu
Pozdrawiam wszystkich

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Agnieszka
E-mail:  
Data: wtorek, 3 stycznia 2006 09:31:05
Witam,
ja też przyglądam się różnym dyskusjom na obu forach i potwierdzam wrażenie Sowy - pani Ewa jest wyjątkowo krytyczna w swoich osądach, a przy tym bardzo pewna swoich nie zawsze słusznych racji. No i ma grono ,przyklaskiwaczy', których sobie sprytnie ,pielęgnuje'. To zniechęca początkujących storczykowców - m.in. takich jak ja. Jasne, że dobrze jest, że nie wszyscy mają takie samo zdanie, bo inaczej byłoby dość nieciekawie. Ale są pewne granice, które trzeba przyjąć za krytyczne, i których nie można przekraczać.
Natomiast co do książek, to obie moim zdaniem są tak inne, że nie można ich porównywać. Przeczytałam obie, i dla początkujących pozycja B.Goede jest bliższa, a książka K.Oszkinis trochę archaiczna i nieprzystępna językowo.
Pozdrawiam. Aga

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Grzesiek
E-mail: gbielecki@neostrada.pl
Data: wtorek, 3 stycznia 2006 10:04:48
Witam skoro mamy zwolenników każdej z książek ja musze powiedzieć ze mam tylko jedną polską książkę, z której korzystałem zresztą tylko przez kilka miesięcy teraz traktuje ją jako album z ładnymi zdjęciami naturalnie pisze o książce autorstwa T.Kubali, T.Kusibaba i D.Szlachetki. Zasoby Internetu są nieprzebrane i tak naprawdę korzystam, na co dzień z internetowych encyklopedii storczykowych i arkuszy uprawy zamieszczonych na polskich witrynach, choć i tak pozyskane informacje konsultuje z opinią hodowców, bo nie ma lepszego źródła wiedzy niż osoby, które uprawiają storczyki szczególnie te gatunki, które i my mamy lub chcemy mieć

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Witold Hanak
E-mail: wit6xra@interia.pl
Data: wtorek, 3 stycznia 2006 10:28:22
Agnieszka - Jako "przyklaskiwacz" powiem jedynie byś dokładnie wczytała się w sens moich wpisów. Nie tyczyły się one żadnej wypowiedzi, a jedynie prawa do wyrażania własnych - bez względu na to jak twadych i kontrowersyjnych opinii.
Pisać każdy może (także p. B.Goede) - jeden lepiej, drugi trochę gorzej; papier przyjmie wszystko.

Piszesz "są pewne granice, które trzeba przyjąć za krytyczne, i których nie można przekraczać." - to może spróbujesz je określić ?? Bo jak dotąd nikomu się to nie udało

oraz "K.Oszkinis trochę archaiczna i nieprzystępna językowo"
No całkiem jak "Pan Tadeusz" czy "Potop"... hehehe


Grzesiek - BRAWO ! Głos rozsądku na puszczy Robię dokładnie tak samo.

W.





Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail:  
Data: wtorek, 3 stycznia 2006 10:46:34
Witam,
przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale jestem chora i mogę zaglądać do netu jak zostaję sama. Pilnowacze właśnie gdzieś wyszli.

Może ktoś z Państwa krytykujących moją osobę odpowie na nurtujące mnie pytania:
- dlaczego nikt nie czyta dokładnie?
- gdzie napisałam, aby nie kupować tej książki? To Państwa wybór, ja wyraziłam tylko swoje zdanie. Chyba wolno?
- dlaczego gdy napisałam i przytoczyłam błędy z książki, dyskusja obróciła się w kierunku mojej osoby a nikt nie zechciał ze mną polemizować? Może to jednak Państwo nie przeczytaliście tej książki dokładnie? Przytoczyłam cytat o Rhynchostylisie, ponieważ czytałam książkę wybiórczo, o tym co mnie interesuje. Trochę już wiem o tych roślinach. Książkę też kupiłam (właściwie mąż mi kupił)bo ktoś napisał, że warto. Dzisiaj wolałabym kupić nową roślinę za książkę. Całej nie przeczytałam, ponieważ to co już przeczytałam na tyle mnie zmęczyło że na resztę pożałowałam czasu. I w tak małym i krótkim tekście znalazłam błędy . A najlepszy dla mnie z błędów to ten o temperaturze ciała ludzkiego i temperaturze otocznia . Pisałam o tym, nie chcę się powtarzać.
Decyzja o zakupie należy do Państwa. To co napisałam, jest tylko moim zdaniem. Nic nikomu nie nakazuję.

Pozdrawiam
ewka

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Krystyna Linke
E-mail:  
Data: wtorek, 3 stycznia 2006 17:23:53
Zabierając głos w dyskusji chcę stwierdzić, że mam kilka książek o storczykach między innymi książkę K.Oszkinis (wydanie z 1991 r.),panów T.Kubala,T.Kusibab, D.L. Szlachetko.Jednak najwięcej praktycznych informacji można uzyskać przeglądając fora dyskusyjne. Książka K. Oszkinis była dla mnie ważna gdy zaczynałam interesować się storczykami.Z niej zdobyłam wiedzę ogólną. Ale gdy przyszło zmierzyć się z problemami to musiałam sobie radzić metodą prób i błędów. Nie znam nowego wydania tej książki ale to stare jest mało przydatne. Co można wywnioskowac z rysunków czarno biały o chorobach liści? A słowne opisy różnych gatunków, których się nie zna to z czytania i tak się nic nie zapamięta. Szkoda czasu. Teraz można je zobaczyć w internecie. Natomiast ta druga pozycja Orchidee- amatorska uprawa storczyków po przeczytaniu może służyć jako ładna książka do oglądania. Jak choruje lub marnieje jakaś roślina to akurat takiej infomacji się nie znajdzie. Z wyjątkim gdy chodzi o przędziorki i t.p. Kupię oczywiście książkę Geodete zachęcona tą dyskusją ale za wiele sobie nie obiecuję. Bo to już tak jest gdy podstawowe problemy się poznało. Na pocieszene dodam że tak samo jest z książkami- poradnikami o uprawie innych ozdobnych roślin.Większość to tłumaczenia autorów teoretyków a nie praktyków. A co dziwniejsze w każdej ksziążce są te same informacje.Mam książke 'O chorobach i szkodnikach roślin ozdobnych' z ilustracjami. Ale jak dla przykładu zaczęły brązowieć i opadać liście gardenii to takiego właśnie przykładu nie ma. ( to a pro po zapytania na forum storczykowego). Moja gardenia nie pierwsz z resztą z bulem serca została wyrzucona.
Pozdrawiam Krystyna

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ruda
E-mail: peyoted@interia.pl
Data: czwartek, 5 stycznia 2006 19:16:18
No to się narobiło. Żeby to mrowisko było kompletne, powinnam się chyba odezwać Przydałoby się trochę wyjasnień zwiazanych z faktami, które zaistniały, ale to potam. Najpierw trochę sprostowań dla Ewy- no bo któż by mógł to zrobić najlepiej, jak nie ja :-)
"A to moje uzupełnienie cytatu:
- "ponieważ rośliny uprawia się bez substratu", bzdura, są osoby i ja do nich należę, które uprawiają vandy i vandowate w podłożu."
... zamiast słowa "ponieważ" powinno być użyte słowo- gdy, jeżeli itp. wtedy nie byłoby kontrowersji. A te rośliny można uprawiać na kilka sposobów i każdym z powodzeniem :-) To, że Ty wybrałaś inną metodę niż wspomniana w książce- OK. Myślę, że ten, kto uprawia bez substratu nie napisze, że uprawa w substracie to bzdura Po prostu zostało użyte nie to słowo, które powinno, co mogło się zdarzyć w warunkach, w jakich powstawała polska wersja tej książki. A można też zajrzeć na stronę 129, gdzie napisane jest na temat rodzaju Vanda odnośnie podlewania- także tych uprawianych w substracie! Autorka więc nikomu nie wmawia, że uprawia sie tylko bez substratu. Po prostu ona wybrała tę metodę, sprawdza się jej i tu ma jakieś doświadczenie.
"Gdy uprawia się je nad pojemnikami regularnie na kilka godzin napełniamy wodą, można zaniechać zraszania."
W ksiązce jast "...napełnianymi.." i zdanie brzmi jak trzeba ;-)

"- ja tego zdania nie rozumiem, jeżeli roślina jest uprawiana nad pojemnikiem z wodą to dlaczego mamy napełniać go regularnie wodą na kilka godzin. Przecież ta woda może być w tym pojemniku cały czas, korzenie są poza zasięgiem wody."

Chodzi tu o uprawę nad pojemnikami, z korzeniami w pojemniku. Fakt, nie każdy mógł to widzieć, chociaż w Polsce już nie raz pokazywały się w sprzedaży wandy uprawiane tą metodą (wazon z przewężeniem). Wtedy wylewa się wodę, bo inaczej korzenie gniją- więc sama odpowiedziałaś na swoją wątpliwość w kolejnym zdaniu.
"Ale z taką uprawą wiąża się pewne kłopoty. Należy pilnować w gorące dni aby po podlaniu, kiedy korzenie są mokre, roślina stoi na parapecie okna, świeci słońce, nasze korzenie nie zagotowały się itd. O tym autorka nie pisze."

Nie zgadzam się, że nic nie pisze. Przeczytaj na stronie 128-129 Stanowisko i światło. Jest wyraźnie powiedziane o cieniowaniu latem w godzinach południowych, więc wiadomo, że tym bardziej dotyczy to roślin mokrych! Myślę, że każda osoba uprawiająca kwiaty, nie koniecznie storczyki, czy to w domu, czy w ogrodzie wie lub z praktyki szybko sie dowiaduje, że żadnych roślin nie moczy się w południe, w palącym słońcu. Dlaczego więc ktoś miałaby akurat moczyć w takich warunkach wandy...
Jeszcze jedna rzecz Ewuś- ta książka ma służyć doraźnie, jak encyklopedia, do szukania konkretnej informacji, a nie jako lektura do poduszki. Internet pożera dużo czasu, znalezienie potrzebnej informacji w książce K. Oszkinis- też. Ta jest pozycją dla zaganianych, którzy nie mają go na czytanie całej książki czy całego rozdziału aby dowiedzieć się np. na którym parapecie postawić swoją nową roślinę. Bo często jest tak, że najpierw kupujemy, a potem szukamy informacji. Z czasem bywa inaczej i to też nie zawsze ;-). To książka dla początkujących i średniozaawansowanych.
Jestem w posiadaniu wszystkich 3 pozycji polskojęzycznych, jakie mamy na rynku i chociaż książka B. Goede jest na nim najkrócej i nie jestem początkująca- korzystam z niej najczęściej I z pewnością nie dlatego, że mam z nią cokolwiek wspólnego.
Ksiązkę K. Oszkinis traktuję z należytym szacunkiem, ale częściej korzystam z tej nowej, mimo, że jako naukowiec nie mam problemu ze zrozumieniem języka Pani Krystyny Zaglądam tam, gdy nie ma potrzebnej informacji u B. Goede
Pozdrawiam
Dorota

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ruda
E-mail: peyoted@interia.pl
Data: czwartek, 5 stycznia 2006 19:43:03
Ja poleciłabym jednak na początek książkę B. Goede. Gdybym miała ją od początku uprawiania storczyków, wiele roślin żyłoby do dzisiaj. A miałam pierwszą wersję K. Oszkinis i nic nie pomogło Tę książkę poleciłabym jako następną.
Teraz chciałabym wszystkim zainteresowanym wyjaśnić, że niewiele brakowało, a tłumaczenia książki B. Goede mogłoby nie być W przygotowaniu jej do druku było strasznie duże kłopotów związanych z niedotrzymaniem terminów przez tłumacza. W wyniku tego część tłumaczyła dodatkowo zatrudniona osoba zajmująca się tym zawodowo, część ja chociaż miałam co innego za zadanie. W związku z tym poprawianie na język "storczykowy" zajęło sporo moich nocy, gdzie po 3-4 godzinach snu musiałam podjąć się swoich codziennych obowiazków. W tej sytuacji nie przeczę, że gdzieś zostało użyte nie całkiem fortunne sformuowania czy przeoczony błąd, nawet merytoryczny. Ale ja osobiście się cieszę, że w ogóle mamy tę książkę, bo nie jest ona zła. To nie z braku laku itp... Mam inną, polską książkę, którą oglądają tylko moje dzieci, bo dla mnie nie jest przydatna... A tej używam. Widziałam na rynku wiele zbędnych pozycji, tłumaczonych z innych języków- np. o kaktusach, które także uprawiam. Nie wiem kto wybierał te pozycje, gdyż większość z nich nikomu się nie przyda, a zamiast nich możnaby przetłumaczyć 1-2 porządne, uznane książki, z których cieszyliby się zarówno początkujący jak i zaawansowani, a na dodatek mieli z nich pożytek. W przypadku storczyków wydaje mi się ta pozycja bardzo trafiona i przyda się wielu osobom nawet, jaśli znajdzie się jeszcze jakiś błąd. A osoby z doświadczeniem mogę tylko poprosić o pomoc w ich wyszukaniu i sprostowaniu
Acha- popieram pomysł, który padł w tym wątku, aby osoby mające tak dużą wiedzę na temat storczyków spisały to w formie książki, aby inni, którzy się dopiero uczą mieli z czego korzystać

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail: Ewka@hejstorczyki.pl
Data: czwartek, 5 stycznia 2006 22:04:06
Witam Doroto, chociaż długo zastanawiałam się kto to?, tak my się znamy, chyba że ja się mylę.
To jest cytat ze mnie;
"ja twierdzę, że książka Pani Geode Brigitte jest dla osób które już z uprawą storczyków miały do czynienia. Pisałam o tym na stronie www.storczyki.org.pl.
Dlaczego? Pewne skróty myślowe (które ma każdy, kto je uprawia bo wie o czym pisze i mówi), albo książka ta miała złą korektę, są zrozumiałe dla osób już mających styczność z uprawą tych roślin."

Na koniec nigdzie nie napisałam, że zakazuję zakupu książki, że jest beznadziejna itd., wszyscy chyba dorośli?
Napisałam tylko, że była zła korekta i ma błędy.

Na koniec, jako że złośliwa jestem, cytat z książki:
"str. 146 Gnicie korzeni
Dochodzi do niego wskutek błędnego, zbyt częstego podlewania, stagnowania wody w osłonce lub przenawożenia"

Może ktoś mi wytłumaczy bo ja się tylko domyślam: co to jest stagnowanie wody?

Jeżeli Państwo życzą sobie dalej, to ja przeczytam książkę do końca.

Pozdrawiam
ewka


Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Joanna Olszewska
E-mail: ajo11@op.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 00:46:50
Pani Ewo,
Litości dla siebie- Pani nie jest złośliwa,tylko wyjątkowy opór czynny
stawia Pani wobec ksiązki.
W poprzedniej mojej odpowiedzi nie nawiązywałam do Pani wątpliwości bo
1.w Pani cytatach i ocenie nie znalazłam ani jednego pozytywnego zdania
co do tresci merytorycznej
2.jedyny plusik to ocena obrazków i rozdziału szkodnikowego.
3.używa Pani słów 'ja twierdzę' 'bzdura'.W jakim celu takie podkreślanie?
lepiej jest pisać moim zdaniem,ja tak uprawiam a nie tak...etc.Tak nawiasem mówiąc nawet na tej stronie w rozdz.A-Z - właśnie pisze ,że jedni tak uprawiają ,a inni mogą inaczej.Więc jakie bzdury????
4.a na końcu postu stwierdzenie - książka nie czytana,potraktowana wybiórczo.

Proszę wybaczyć,ale o takich sprawach rozmawia się opiniując książkę po przeczytaniu,przeanalizowaniu wątpliwości i przemyśleniu,sadowiąc uprawę
w warunkach kraju,autora a na końcu swoich warunków.

W następnej odpowiedzi Pani poza pytaniami znalazł się znów wyłuskany błąd temperatury ciała ludzkiego i temperatura otoczenia.....
A co to za problem??temperatura ciała to nie temperatura człowieka.
Ja właśnie zawsze sprawdzam temperaturę wody do podlewania swoją dłonią-jeżeli
wyczuwam ciepło tej wody to jest ok -jeżeli wyczuwam chłód wody nie stosuję
do podlewania.Od początków przygody z roślinami uważałam pułap określany jako temp.pokojową za zbyt niską i ogólną -bo co to znaczy ?-jedni mają 16-18-20-..24 ???to która???Ja podlewam taką 24-26 stop..proszę spróbować,nie odkrywam tajemnicy i to wyłącznie określam własną dłonią.A dłonią również określa się
natężenie światła -tzw.granica cienia i temp.liści zwłaszcza falenopsisów.
Przecież to nie nowości ani herezje z mojej strony.Znane z stosowane.
A to stagnownie - to mało fachowe ale zrozumiałe określenie STAGNACJI.

Dostajemy naprawdę dobrą książkę ,komentarz konsultanta książki P.Doroty
zawiera sprostowania do treści Pani cytatów.Chyba powinno być już jaśniej.

Śledząc cały temat jakoś tak zrobiło się przykro.Nawet trudno pisać.
Cenimy Pani wiedzę,doświadczenie i sądzę,że oczekiwanie czytających posty
idą w kierunku uzyskania pomocy, podpowiedzi, rozmowy ,mniej rozstrzygania
spraw ze wskazaniem słuszności.
i z takim życzeniem pozostaję,pozdrawiając
Joanna O.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: dorota
E-mail: dorotapiotrowiak@op.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 08:52:43
Witam WSZYSTKICH DYSUTANTÓW

Temperatura wątku jest taka, że można by kawę zaparzyć ...na śniadanko

Moja ciekawość wynikająca z zaczytania pchnęła mnie do zamówienia owego "gorącego towaru".
Książkę K. Oszkinis mam już przeczytaną od przodu i od końca, i przyznam, że informacje na temat rozmnażania storczyków nie były mi obce - dzięki Panu Witkowi

A zatem: dziś odbieram z empiku ową książkę... i do czytania

I jeszcze WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU!!!
Dorota

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Dorota Kamińska
E-mail:  
Data: piątek, 6 stycznia 2006 08:55:45
Pani Joanno,
Bardzo jestem ciekawa co znaczą Pani słowa: "A dłonią również określa się
natężenie światła -tzw.granica cienia i temp.liści zwłaszcza falenopsisów."
Nie wiem o czym Pani pisze i będę wdzięczna za jakieś wyjaśnienia.

Dorota

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail: Ewka@hejstorczyki.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 10:44:17
Witam ,

negatywna reklama działa cuda , książka znika z półek, a piszą żebym przestała?

Pozdrawiam
ewka

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Grzesiek
E-mail: gbielecki@neostrada.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 11:05:59
To prawda z tą rekalma sam się zastanawiam czy nie kupić tej ksiązki....

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Ewa Jóźwiak
E-mail: Ewka@hejstorczyki.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 13:29:36
Witam Pani Joanno, już odpowiadam,

Od tego pytania się zaczęło;

„Książka Pani K. Oszkinis "Storczyki" została wydana już jakiś czas temu. Czytałam o niej w samych superlatywach i mam zamiar ją zakupić, ale znalazłam nową książkę "Storczyki" Geode Brigitte (wyd. Świat Książki) i teraz mam wątpilwości którą wybrać.... (Ta druga kusi niższą ceną).
Jeśli ktoś miał możliwość przejrzenia książki P. Geode Brigitte, a dodatkowo posiada książkę P. Oszkinis to proszę o radę - którą kupić?
P.S Jestem raczkującym storczykarzem i posiadam na razie tylko jeden tytuł dotyczączy storczyków o ogólnej uprawie i środowisku życia, a zależy mi na opisach hodowli różnych gatunków.
Serdecznie pozdrawiam
Daria”

To moja odpowiedź;
„ja twierdzę, że książka Pani Geode Brigitte jest dla osób które już z uprawą storczyków miały do czynienia. Pisałam o tym na stronie www.storczyki.org.pl.
Dlaczego? Pewne skróty myślowe (które ma każdy, kto je uprawia bo wie o czym pisze i mówi), albo książka ta miała złą korektę, są zrozumiałe dla osób już mających styczność z uprawą tych roślin.
Ja nie przeczytałam całej książki ponieważ ona mnie zmęczyła, obejrzałam obrazki. Dla obrazków polecam książkę, jest duży dział o szkodnikach.
Jeszcze jeden cytat z książki (poprzedni cytat na stronie wymienionej wyżej:
"str. 124 z książki Rhynchostylis - środkowa kolumna:
Zraszanie: ponieważ rośliny uprawia się bez substratu, konieczne jest codzienne zraszanie. Działa to korzystnie na wzrost, zwłaszca w gorące dni, gdy latem rośliny stoją na zewnątrz. Gdy uprawia się je nad pojemnikami regularnie na kilka godzin napełniamy wodą, można zaniechać zraszania."
A to moje uzupełnienie cytatu:
- "ponieważ rośliny uprawia się bez substratu", bzdura, są osoby i ja do nich należę, które uprawiają vandy i vandowate w podłożu.
- "Gdy uprawia się je nad pojemnikami regularnie na kilka godzin napełniamy wodą, można zaniechać zraszania." - ja tego zdania nie rozumiem, jeżeli roślina jest uprawiana nad pojemnikiem z wodą to dlaczego mamy napełniać go regularnie wodą na kilka godzin. Przecież ta woda może być w tym pojemniku cały czas, korzenie są poza zasięgiem wody.
Autorce chodzi chyba o uprawę w pojemnku np szklanym, który napełniamy wodą i moczymy korzenie aby roślina dostała to co potrzebuje. Ale z taką uprawą wiąża się pewne kłopoty. Należy pilnować w gorące dni aby po podlaniu, kiedy korzenie są mokre, roślina stoi na parapecie okna, świeci słońce, nasze korzenie nie zagotowały się itd. O tym autorka nie pisze.”

Przy tak długim tekście, trzeba przywołać cytat, aby odpowiedzieć;

„Litości dla siebie- Pani nie jest złośliwa,tylko wyjątkowy opór czynny
stawia Pani wobec ksiązki.”

Nie, ja tylko mam swoje zdanie, które przekazałam. Opór wobec książki, jaki? Przecież ją kupiłam i nawet częściowo przeczytałam.

„W poprzedniej mojej odpowiedzi nie nawiązywałam do Pani wątpliwości bo
1.w Pani cytatach i ocenie nie znalazłam ani jednego pozytywnego zdania
co do tresci merytorycznej”

Napisałam, książka jest napisana albo przetłumaczona tak (dlatego są cytaty z niej), że Ci którzy już mieli styczność z uprawą tych roślin dopowiadają sobie resztę bo wiedzą o czym czytają.

„2.jedyny plusik to ocena obrazków i rozdziału szkodnikowego.”

O obrazkach też pisałam.

3.używa Pani słów 'ja twierdzę' 'bzdura'.W jakim celu takie podkreślanie?
lepiej jest pisać moim zdaniem,ja tak uprawiam a nie tak...etc.Tak nawiasem mówiąc nawet na tej stronie w rozdz.A-Z - właśnie pisze ,że jedni tak uprawiają ,a inni mogą inaczej.Więc jakie bzdury????

Bzdura Pani Joanno, bo zdanie jest twierdzące: "ponieważ rośliny uprawia się bez substratu".
Jeżeli dalej piszemy coś jeszcze na ten temat to stosujemy odnośniki.

„4.a na końcu postu stwierdzenie - książka nie czytana,potraktowana wybiórczo.”

Szczerze?

„Proszę wybaczyć,ale o takich sprawach rozmawia się opiniując książkę po przeczytaniu,przeanalizowaniu wątpliwości i przemyśleniu,sadowiąc uprawę
w warunkach kraju,autora a na końcu swoich warunków.”

Może kiedyś przeczytam.

„W następnej odpowiedzi Pani poza pytaniami znalazł się znów wyłuskany błąd temperatury ciała ludzkiego i temperatura otoczenia.....
A co to za problem??temperatura ciała to nie temperatura człowieka.”

Nie, temperatura ciała jakiegoś? to chyba nie jest temperatura człowieka. A o jakiej autorka pisze temperaturze?

„Ja właśnie zawsze sprawdzam temperaturę wody do podlewania swoją dłonią-jeżeli
wyczuwam ciepło tej wody to jest ok -jeżeli wyczuwam chłód wody nie stosuję
do podlewania.”

Jesteśmy w podobnym wieku Pani Joanno. Może pamięta Pani pomiar temperatury wody kąpieli małego dziecka zalecany w różnych książkach z tamtych czasów przy braku termometru. Pomiar dłonią nie miarodajny, należy temperaturę wody sprawdzać łokciem. Dlaczego? Nie pamiętam.

Od początków przygody z roślinami uważałam pułap określany jako temp.pokojową za zbyt niską i ogólną -bo co to znaczy ?-jedni mają 16-18-20-..24 ???to która???Ja podlewam taką 24-26 stop..proszę spróbować,nie odkrywam tajemnicy i to wyłącznie określam własną dłonią.A dłonią również określa się
natężenie światła -tzw.granica cienia i temp.liści zwłaszcza falenopsisów.
Przecież to nie nowości ani herezje z mojej strony.Znane z stosowane.


„A to stagnownie - to mało fachowe ale zrozumiałe określenie STAGNACJI.”

Chyba nie ma takiego słowa „stagnowanie” a jest tylko stagnacja, zostało wymyślone na potrzeby książki.
Znalazłam jeszcze jeden błąd korekty:
„Jeśli wskutek niezręczności lub pośpiechu, woda dostanie się na liść wierzchołkowy lub jego nasadę, należy spróbować ją usunąć ręcznikiem papierowym lub kuchennym.”
Chyba wystarczyło napisać - ręcznikiem papierowym, bo czy on będzie kuchenny czy łazienkowy albo inny, to już nasz wybór. Przypominam, ja piszę o braku korekty.

„Dostajemy naprawdę dobrą książkę ,komentarz konsultanta książki P.Doroty
zawiera sprostowania do treści Pani cytatów.Chyba powinno być już jaśniej.”

Dla mnie wszystko jest jasne, rośliny uprawiam już długo. Czy książka jest dobra, to ocena własna.
Nie mam nic do Doroty, może mały żal o nie dopilnowanie aby książka była do końca dobra, miała dobrą korektę i tłumaczenie bo przecież tylko o tym piszę.

„Śledząc cały temat jakoś tak zrobiło się przykro.Nawet trudno pisać.
Cenimy Pani wiedzę,doświadczenie i sądzę,że oczekiwanie czytających posty
idą w kierunku uzyskania pomocy, podpowiedzi, rozmowy ,mniej rozstrzygania
spraw ze wskazaniem słuszności.
i z takim życzeniem pozostaję,pozdrawiając”

Tylko taki był sens moich wypowiedzi: „że oczekiwanie czytających posty
idą w kierunku uzyskania pomocy, podpowiedzi, rozmowy”.

I kto to teraz przeczyta?

Również pozdrawiam
ewka

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Tomek
E-mail: bar-do@o2.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 14:21:18
>„A to stagnownie - to mało fachowe ale zrozumiałe określenie STAGNACJI.”
>Chyba nie ma takiego słowa „stagnowanie” a jest tylko stagnacja, zostało >wymyślone na potrzeby książki.

Pozwolę sobie nie zgodzić sie z powyższym zdaniem. "Stagnowanie" jest to termin jak najbardziej fachowy z dziedziny gleboznawstawa lub meteorolgii. Na potwierdzenie tego cytat, wyjaśniający też znaczenie słowa:

"Skały macierzyste wykazują na rozległych obszarach znaczną spoistość, co powoduje długotrwał stagnowanie wód opadowych w lokalnych zagłębieniach na powierzchni gruntu. W takich warunkach wykształciłysię tam m.in. specyficzne gleby zaliczane do opadowo-glejowych."

Być może błędem było użycie tego słowa jako zbyt fachowego w książce dla laików.

Tomek

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Marzena RK
E-mail: marzenkakozlowska@op.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 14:50:07
Popieram Pana Tomka. Stagnowanie jest jak najbardziej fachowym pojęciem w niektórych dziedzinach nauki. Wydaje mi się, że w botanice również,chociaz tak na poczekaniu nie potrafię przedstawić cytatu.
Bardzo poruszająca dyskusja. Szkoda tylko, że na inne tematy nie zawsze jest taki odzew fachowców.
pozdrawiam
marzena

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Witold Hanak
E-mail: wit6xra@interia.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 15:30:48
>Bardzo poruszająca dyskusja. Szkoda tylko, że na inne tematy nie zawsze jest taki odzew fachowców.

Może to dlatego, że odpowiadanie po raz tysięczny w temacie opadających pąków czy obcinanej łodygi nie jest tak pasjonujące i kontrowersyjne...

Poza tym, niektóre pytania pozostają bez odpowiedzi gdyż są bardzo "niszowe". Mam kilka takich i jakoś musze z tym żyć

W.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Witold Hanak
E-mail: wit6xra@interia.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 15:39:45
A tak nawiązując do "stegnowanie" to nie znalazłem takiego słowa w słowniku języka polskiego ani też w słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych. Jest natomiast "stagnacja".

To że jakieś słowo jest gdzieś używane nie świadczy o tym, że takie słowo "istnieje". Jak dla mnie jest to po prostu dziwaczne tłumaczenie słowa angielskiego i próba jego siłowej adaptacji do języka polskiego. Nic więcej.

Zresztą... Google też nie zna takiego słowa, a czego nie ma w Google to nie istnieje... hehe

W.

Odpowiedz Pokaż wiadomość 
Autor: Maria
E-mail: maria@ciekawe-rosliny.pl
Data: piątek, 6 stycznia 2006 15:53:23
Ale 'stagnowanie' jest Jedna litera może dużo.

Z pozdrowieniami, Maria

Strona:    Poprzednia    1  [2] 3    Następna

Powrót do grupy


© Copyright 2025 Orchidarium.pl